Nie, nie należę do wielkich fanów mrówek. Powiem więcej, szlag mnie trafia, gdy siedzę sobie spokojnie na działce, próbując się odprężyć, a te małe stworzonka obłażą mnie od góry do dołu… Ponieważ jednak moje dziecko ma zupełnie inne zdanie i przeważnie na widok małej czarnej, szybko przemieszczającej się po chodniku kropki wykrzykuje „ojej, jaka słodka mróweczka!„, to jakże bym mogła odmówić mu lektury Tysiąca i jednej mrówki?

Gdzie mieszkają mrówki, co robią, jaki mają sposób działania – o tym pisze Joanna Rzezak, zapraszając nas do wnętrza mrowiska, gdzie tysiąc maleńkich mrówek przemieszcza się wte i wewte dbając o to, by wszystko wkoło działało dokładnie tak jak powinno. Młodsze robotnice opiekują się zatem królową i jej potomstwem, starsze dbają o dostarczenie niezbędnego zaopatrzenia, strażniczki w razie jakiegokolwiek zagrożenia z zewnątrz strzelają kwasem mrówkowym, by ochronić całą kolonię.

Książka Joanny Rzezak to jednak nie tylko opowieść o tytułowych mrówkach, bo gdy stworzonka te opuszczają swoje mrowisko i ruszają w drogę przez las, także i my śledzimy poszczególne etapy ich drogi, dowiadując się mnóstwa rzeczy o grzybach, kwiatach, innych owadach, a nawet nieco większych zwierzętach. Podczas wyczerpującej wędrówki najmłodsi spotkają więc między innymi gąsienice pazia królowej, marzącą o przemianie w pięknego motyla, żuka gnojowego, dzielnie pchającego przed sobą kulkę kupy, gustujące w drewnie drzew liściastych wyschliki grzebykorożne, czy też mnóstwo żądnych ludzkiej krwi komarzyc. Razem z mrówkami spostrzegą zawilce gajowe, jedne z pierwszych wiosennych kwiatów, pyszne borowiki i kurki oraz trujące muchomory, chabry, dmuchawce i posiadającą właściwości lecznicze babkę lancetowatą.

Choć rzeczy, na które natkniemy się po drodze jest dość sporo, to jednak w żaden sposób nie przytłaczają. Każdemu stworzeniu, każdej roślince zostały poświęcone co najwyżej ze dwa zdania, a autorka nie stara się nauczać, raczej zwraca uwagę najmłodszych odbiorców na to, co mogą wokół siebie dostrzec, nie tylko zresztą w lesie, a obok czego pewnie często przechodzą obojętnie.

I wszystko byłoby ok, i byłabym z tej książki naprawdę zadowolona, i nawet z przyjemnością bym ją poleciła, gdyby nie jedna wada. Jedna, ale za to ogromna – w niektórych miejscach małe, ciemne literki zostały umieszczone na równie ciemnym tle. Powiedzmy, że ja nie miałam jakiegoś wielkiego problemu z ich przeczytaniem, ale już mój mąż stwierdził, że bardzo ciężko się to czyta, mój tato zaś musiał naprawdę bardzo wytężać wzrok, żeby był w stanie dostrzec to, co zostało napisane na tych ciemniejszych obszarach. Podejrzewam, że ktoś z dużo większą wadą wzroku po prostu by odpuścił.

Joanna Rzezak, Tysiąc i jedna mrówka, Warszawa, Nasza Księgarnia 2019