Gdy nie tak dawno czytałam Straszliwe młode damy i inne osobliwe historie wspominałam o tym, że to opowiadania, które choć oczarowały mnie stylem, pozostawiły jednak spory niedosyt. Wiedziałam jednak, że do książek Barnhill na pewno jeszcze wrócę. Drugie spotkanie z twórczością tej autorki okazało się dla mnie absolutnym strzałem w dziesiątkę. To historia, która tchnie magią już od pierwszych stron. Na tyle, na ile mogłam rozgościłam się we Wdoligłaźnie, polubiłam to miasteczko, ludzi i przede wszystkim dzieci, które je zamieszkują, a tytułową Ogrzycę pokochałam całym sercem.

[…] Wy, ludzie macie skłonność do myślenia o czasie jako o czymś, co przemija, ale to błąd; czas po prostu j e s t. […] Chwila jest czymś namacalnym i odrębnym od wszystkich innych chwil. Nie opuszcza nas ani nie przemija. Po prostu istnieje we właściwym sobie miejscu na osi czasu. Weźmy na przykład chwilę obecną. Czyż nie byłoby szaleństwem sądzić, że wszechświat stworzył ją tylko po to, by w mgnieniu oka wymknęła nam się w niebyt? […] My dwoje nie mieliśmy okazji dzielić zbyt wielu chwil – powiedziała – ale nic w tym dziwnego, zważywszy na to, jak długo żyję. Właśnie dlatego staram się je wszystkie trzymać. Każda jest klejnotem, lśniącym i twardym; czymś, co należy pielęgnować i czym warto się dzielić. […]

– No cóż. – Miron zakaszlał. – Z niecierpliwością będę wypatrywać chwil, które mają dopiero nadejść. I cieszę się, że niektóre z nich spędzę z tobą. […] Myślę, że cenne są nawet te chwile, których nigdy nie będzie nam dane przeżyć. Jak sądzisz?

Wdoligłaźno było kiedyś cudownym miejscem. Pełnym ciepła, przyjaźni i ludzi chętnie niosących pomoc innym. Było, aż do pewnego straszliwego dnia, kiedy w ogniu stanęła miejscowa Biblioteka. Niedługo później pożary strawiły także szkołę, część domów i sklepów, a ludzie zaczęli niechętnie spoglądać w stronę najbliższych sąsiadów, aż w końcu całkowicie przestali utrzymywać sąsiedzkie kontakty, głęboko wierząc w to, że tylko zadbanie o siebie samego przyniesie im odrobinę spokoju i ukojenia. Światełkiem w tunelu okazało się pojawienie nowego Burmistrza – człowieka mężnego, odważnego, pełnego niecodziennego blasku, czarującego niezwykłym uśmiechem, a jednocześnie najlepszego pogromcy smoków, jakiego widział świat, choć po prawdzie… smoków we Wdoligłaźnie nikt nie widział od bardzo dawna. A może było zupełnie inaczej?

– Jest taka stara historia… – zaczął powoli. Uniósł wzrok na belki sklepienia i na chwilę się naburmuszył. Zamknął jednak oczy i jego twarz złagodniała. – I to naprawdę stara. Co nie znaczy, że działa się dawno temu, bo historie niekiedy wykraczają poza ramy swych czasów. O smoku, który spalił pewną bibliotekę.

– Dlaczego smok miałby spalić bibliotekę? – nie rozumiała Antonia. – Dlaczego ktokolwiek miałby to zrobić?

Eliasz przełknął ślinę. Nie znosił tej opowieści.

– Kto go tam wie – powiedział. – Może nie lubił się uczyć? A może chciał, by mieszkańcy żyli w niewiedzy, bo głupich ludzi łatwiej kontrolować. Może uwielbiał pożary: blask ognia, jego żar i przerażenie, jakie wzbudza. Jedno jest pewne: w opowieściach bohaterowie bywają okropni, bo tak, lecz w rzeczywistości to działa zgoła inaczej. W rzeczywistości ludzie są okropni, bo zniszczyło ich życie. Bo doskwiera im samotność, bo pragną albo potrzebują czegoś, czego nie mają, i potrafią znaleźć usprawiedliwienia dla każdej niegodziwości, byle tylko to zdobyć. A czasami ludzie są okropni, bo się boją.

Gdzieś na samym skraju tego miasteczka, w otoczeniu stada wiernych wron, swój dom, zupełnie od podstaw stworzyła Ogrzyca. Ogrzyca o… cóż, budzącej lekki postrach powierzchowności, ale jednocześnie pięknym, bogatym wnętrzu. To właśnie ona dostarczy mieszkańcom  Wdoliglaźna mnóstwa czułości, radości, niewysłowionego wręcz szczęścia. Co otrzyma w zamian?

Także na obrzeżach tego samego miasteczka leży naznaczony czasem Dom prowadzony przez małżeństwo w podeszłym wieku. Lekko podniszczony, zapomniany przez lokalną społeczność, od dawna już nie otrzymujący żadnej pomocy z zewnątrz, wciąż jednak dający schronienie dość sporej grupie sierot. Tyle, że wkrótce jedna z sierot, zgodnie z prawem, będzie zmuszona go opuścić… A może, by wstrzymać nieuchronny bieg wydarzeń, zrobi to zupełnie ktoś inny?

– Jaki jest pożytek z prawdy, jeśli ludzie są ślepi na najbardziej oczywiste fakty?

To niewyobrażalne jak wiele dobra mogłoby przynieść wsłuchanie się w dziecięce głosy, otwarcie na to, co mają do powiedzenia najmłodsi, bo często właśnie oni dostrzegają to, co dla dorosłych oczu pozostaje zupełnie niewidoczne. O ile łatwiej jest się jednak skupić na sobie samym, zamknąć we własnych przekonaniach zbudowanych na krzywdzących stereotypach, być głuchym na wszystko, co stoi w opozycji do naszych poglądów.

Ogrzyca i dzieci to w dużej mierze opowieść o niszczącym wpływie władzy. Niszczącym zresztą nie tyle dla podwładnych, co dla samego rządzącego. O tym jak łatwo przychodzi nam dostrzegać wady innych, nie widząc ich w samych sobie, a tym samym jak szybko zaczynamy za nasze nieszczęścia winić tych, którzy tak naprawdę zupełnie nie mają na nie wpływu. Ale jednocześnie to przepięknie napisana historia o tym, że dobro wraca, a im więcej się go daje, tym więcej można go otrzymać. O tym jak oczyszczające jest wspólne działanie. To opowieść o małych gestach, które mogą wiele zdziałać, o wzajemnej dobroci i tym, że aby osiągnąć pełnie szczęścia potrzebujemy innych, bo trudno żyć w samotności. Kelly Barnhill pokazuje, że bez względu na wiek, każdy z nas jest zdolny do zrobienia wielu pięknych rzeczy.

Książki to zabawna rzecz. Zawarta na ich stronach wiedza i myśli mają własną wagę, pęd i siłę ciążenia. Posiadają własny rozum. W książce kryje się moc potężniejsza nawet niż ta, którą włada smok.

Ogrzyca i dzieci to książka pełna wartości, każdy znajdzie w niej coś dla siebie, a i książki właśnie są jednym z jej cichych bohaterów. Jestem absolutnie oczarowana stylem Barnhill, baśniowym klimatem, jaki udało jej się stworzyć i tym, że choć sama historia teoretycznie napisana jest dla młodszego czytelnika, to jednak  w wielu miejscach autorka zdaje się puszczać oko także do tych już nieco starszych odbiorców. 

Kelly Barnhill, Ogrzyca i dzieci, Kraków, Wydawnictwo Literackie 2022

Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Literackim

Wszystkie cytaty pochodzą z książki