Jeśli mielibyście przeczytać tylko jedną książkę wydaną w tym roku, to niech to będzie Pszczelarz z Aleppo. W moim prywatnym rankingu z całą pewnością znajdzie się wśród tych najlepszych. I będzie zajmować jedno z pierwszych miejsc. To przepiękna opowieść, pełna smutku, rozgoryczenia, ale jednocześnie po brzegi wypełniona nadzieją.

Nuri i Afra prowadzili szczęśliwe życie w Aleppo. On był pszczelarzem zafascynowanym ogromem pracy, do jakiego zdolne są te małe stworzenia, ona wziętą artystką. Mieszkali w pięknym domu, wypełnionym ciepłem i miłością, a ich codzienność przesycona była radością i szczerym śmiechem ich synka Samiego. Nikt nie przygotował ich na to, co miało nadejść. Pożar, który zniszczył wszystko, co przez lata budowali. Głośne dźwięki samolotów, niespodziewane wystrzały karabinów, wybuchy bomb i min pozostawianych w miejscach, w których zdecydowanie nie powinny się znaleźć, obraz stojących w rządku i odstrzeliwanych po kolei niewinnych ludzi. Nikt nie przygotował ich na bolesne pożegnanie z miejscem, gdzie miał szczęśliwie dorastać ich syn.

Każdego dnia zastanawiam się, jak to się stało, że się tu znaleźliśmy, jak życie może być tak okrutne. Często nie mogę znieść tego, że żyję. Moje myśli mnie zatruwają, jestem z nimi sam. Wiem,że wszyscy inni tutaj są uwięzieni we własnym piekle – jeden człowiek obejmuje się za kolana i przez całą noc się kołysze i śpiewa kołysankę, która mrozi mi serce. Chcę go zapytać, skąd ją zna, ale boję się tego, co mi odpowie, więc tylko częstuję go papierosem, nic więcej nie mogę zrobić. Kiedy pali, na kilka minut milknie. Chciałbym móc uciec od swoich myśli, chciałbym być wolny od tego świata i wszystkiego, czego zaznałem i co widziałem przez kilka ostatnich lat. A dzieci, które przeżyły – co z nimi będzie? Czy będą w stanie żyć w tym świecie?*

Całą historię poznajemy w punktu widzenia Nuriego, ale mamy tu dwie perspektywy czasowe. Każdy rozdział to opis teraźniejszości i przeszłości, połączony jednym, na ogół dość zwyczajnym i niepozornym słowem. Przyglądamy się więc temu, co dzieje się obecnie, śledzimy oczekiwanie na otrzymanie odpowiednich dokumentów i pozwolenie na zostanie w Wielkiej Brytanii. Jednocześnie Nuri wprowadza nas też w świat okropnej wojny, wracając do tego, co się wydarzyło, co ich przywiodło do miejsca, w którym obecnie się znajdują. Co sprawiło, że staje sparaliżowany na widok wymierzonego w niego aparatu, a widok ptaka napawa go niewyobrażalnym lękiem. Wreszcie co takiego zmusiło ich, by opuścić miejsce, w którym swego czasu byli naprawdę szczęśliwi.

Pamiętam, jak jego słowa dodawały mi sił do dalszej drogi. „Tam, gdzie są pszczoły, są też kwiaty, a gdzie są kwiaty, jest nowe życie i nadzieja”. To z powodu Mustafy tu przyjechałem. To ze względu na niego razem z Afrą parliśmy wciąż do przodu, dopóki nie dotarliśmy do Wielkiej Brytanii. Teraz jednak siedzę i tylko patrzę w swoje odbicie na monitorze. Nie chcę, żeby Mustafa wiedział, co się ze mną stało. Wreszcie jesteśmy w tym samym kraju, ale jeśli się spotkamy, zobaczy złamanego człowieka. Nie wierzę, że mnie pozna.**

Powieść Christy Lefteri to fikcja literacka, inspirowana jednak opowieściami uciekinierów, którymi autorka opiekowała się będąc wolontariuszką w ośrodku dla uchodźców w Atenach. To fikcja literacka, ale wszystko to mogło zdarzyć się naprawdę. Ba, pewnie się zdarzyło. Może nie jednej osobie, może nie jednej rodzinie nawet, ale zdarzyło się, choć przecież nie miało prawa. To opowieść o wojnie z jej wszystkimi okrucieństwami, z całym złem, które jej towarzyszy, ale przy tym wszystkim autorka nie epatuje brutalnością. Nie ma tu obrazów przepełnionych krwią i rozerwanymi przez bomby ciałami, wręcz przeciwnie, wiele pozostaje w sferze domysłów, a Lefteri skupia się na tym, co dzieje się w głowie jej bohaterów. I to boli znacznie bardziej.

Pszczelarz z Aleppo to pięknie napisana, wzruszająca i wywołująca całe spektrum emocji powieść o drodze do odnalezienia siebie. O bezsensownej wojnie, w której największe straty ponoszą ci, którzy najmniej na to zasługują. O starcie tak wielkiej, że ciężko się po niej podnieść. Ale też o chęci życia i ogromnej woli przetrwania, znacznie silniejszej niż wszystko inne. Będziecie kręcić głową z niedowierzaniem, ocierać łzy i zaciskać pięści z bezsilności, myśląc o wszystkich tych, którzy doświadczyli tego naprawdę.

Christy Lefteri, Pszczelarz z Aleppo, Kraków, Wydawnictwo Literackie 2020

*s. 97-98

**s. 37