Myślę, że wszyscy, którzy znają książki Justyny Bednarek wiedzą, że jej nazwisko na okładce jest absolutną gwarancją sukcesu. Zwłaszcza jeśli pojawia się na niej w towarzystwie Pawła Pawlaka – wtedy już mamy milion procent pewności, że to będzie coś wartego polecenia. I tak jest. Pan Stanisław odlatuje to książka przepięknie wydana, cudownie napisana i zachwyca mnie pod każdym możliwym względem.

Pewnego dnia pan Stanisław usłyszał w radio o Angliku, który przeleciał nad Afryką Południową na krześle ogrodowym, za pomocą balonów napełnionych helem. Ta idea spodobała się starszemu panu tak bardzo, że sam zapragnął polecieć prosto do słońca. Nie na krześle ogrodowym może, bo to w dłuższej perspektywie mogłoby być jednak odrobinę niewygodne, ale chociażby na wysłużonym materacu, który od lat spoczywał zapomniany na pawlaczu. Jak postanowił, tak i zrobił, nie zapominając oczywiście o tym, by przed podjęciem lotu, pożegnać się odpowiednio ze swoim wnuczkiem Franiem, zapewniając sobie tym samym opiekę nad wieloletnim przyjacielem Znajdkiem-Kręciołkiem. I tak zaczęła się jego największa przygoda…
Pan Stanisław odlatuje to ogromnie wzruszająca i absolutnie przepiękna opowieść o odchodzeniu (czy też odlatywaniu), uświadamiająca najmłodszym, że to odchodzenie nie jest i wcale nie musi być czymś złym i smutnym. Że pewnego dnia przychodzi na nas po prostu pora, że możemy odlecieć z uśmiechem na ustach, po to, by w tym innym miejscu przydać się jednak znacznie bardziej. By stamtąd właśnie, z samiutkiej góry, wciąż opiekować się swoimi najbliższymi i tymi, którzy tej opieki potrzebują.
Ogromnie polecam, nie tylko tym najmłodszym.
Justyna Bednarek, Paweł Pawlak, Pan Stanisław odlatuje, Warszawa, Nasza Księgarnia 2019