Pierwsze ogromne rozczarowanie tego roku uważam za zaliczone. Miało być interesująco, świeżo i odkrywczo, a wyszło po prostu nudno. I choć po części mam ochotę pogratulować marketingowcom, którzy zajęli się promocją tej książki, bo mam wrażenie, że w pewnym momencie zrobił się wokół niej naprawdę duży szum, to jednak zastanawiam się czy nie zrobili jej oni krzywdy, reklamując Wyznania przedsiębiorcy pogrzebowego jako coś, czym po prostu nie są. Opis z okładki obiecuje czytelnikowi lekturę o balsamowaniu, ubieraniu do trumny, czuwaniu przy zwłokach, a autor zaprasza nas do domu pogrzebowego, gdzie mamy poznać jego tajniki. Obiecanki-cacanki, chciałoby się rzec…

Lubimy poznawać tajniki zawodów, którym w innych okolicznościach ciężko byłoby się bliżej przyjrzeć. Lubimy zaglądać tam, gdzie nikt normalnie by nas nie wpuścił. Sięgając po tę książkę byłam tak podekscytowana tym, że ktoś mnie wpuści za próg domu pogrzebowego, do którego normalnie wcale nie chciałabym wchodzić, że aż ciężko mi to opisać. A potem był pierwszy rozdział, drugi rozdział… i moje ekscytacja nikła w oczach, zastępowana przez totalne znudzenie i maleńką iskierkę nadziei na to, że w końcu dostanę to, po co sięgałam. Nie dostałam. Choć dzielnie doczytałam do ostatniej strony.
Ok, są momenty, w których Caleb Wilde faktycznie nawiązuje do swoich zawodowych obowiązków. Jest zdanie albo nawet dwa o balsamowaniu. Jakaś tam wzmianka o odpowiednim makijażu czy tym, co zrobić, aby ubranie na nieboszczyku wyglądało równie dobrze jak za życia. Kilka słów o odbieraniu zwłok z domu opieki czy szpitala. Tyle, że to są zaledwie króciutkie fragmenty, takie napomknięcie mimochodem, a przez całą resztę książki autor skupia się na czymś zupełnie innym. Wyznania przedsiębiorcy pogrzebowego to swoista spowiedź przedstawiająca jego duchową wędrówkę od człowieka pełnego wątpliwości, niepewnego decyzji o kontynuowaniu rodzinnego biznesu do kogoś przekonanego o słuszności swoich działań, kogoś, kto potrafi w śmierci dostrzec prawdziwe piękno. To niemal filozoficzna rozprawa o poszukiwaniu Boga, o wierze i religii, o odnalezieniu samego siebie i o naprawdę bardzo osobistych przeżyciach Wilde’a, częstokroć zupełnie niezwiązanych z jego pracą.
Nie tego się spodziewałam. Czuję się nie tylko rozczarowana, ale i poniekąd oszukana, bo obiecywano mi przecież zupełnie co innego.
Caleb Wilde, Wyznania przedsiębiorcy pogrzebowego. Jak praca ze śmiercią uratowała mi życie, Kraków, Wydawnictwo Znak 2019