Premiera: 15 maja 2019!

Możecie zastanawiać się, gdzie ja się uchowałam, ale nie – nie korzystam z Netflixa. Tym samym nie widziałam serialu Ty. Ba, nie miałam nawet pojęcia o jego istnieniu, dopóki w moich rękach nie pojawiła się książka, na podstawie której serial ów powstał. I choć przed jej przeczytaniem byłam pewna, że to będzie główny powód, dla którego zacznę z Netflixa korzystać, tak po lekturze zastanawiam się czy w ogóle warto… Tym bardziej, że ponoć przy książkowym pierwowzorze wypada znacznie słabiej.

Wszystko zaczyna się w księgarni (tak, fach głównego bohatera też był jednym z motywów, dla których sięgnęłam po tę powieść), gdzie Joe Goldberg pewnego dnia spotyka kobietę, która staje się jego obsesją już od pierwszego spojrzenia. Zaczynając od zapamiętania danych z jej karty kredytowej, wyśledzenia jej w mediach społecznościowych, aż do przypadkowego zjawiania się w tych samych miejscach, Joe rozpoczyna grę, która ostatecznie ma go doprowadzić do stworzenia z Beck związku idealnego. Zaś śledzenie jej na różnych poziomach jest o tyle łatwe, że Beck za pomocą mediów społecznościowych z przyjemnością dzieli się z całym światem każdym fragmentem swojego życia.

Caroline Kepnes dwoi się i troi, żeby z głównego bohatera zrobić psychopatę, którego myśli i działania przyprawią nas o gęsią skórkę, ale mimo usilnych starań zupełnie jej to nie wychodzi. Nie mam pojęcia, może to nie wina autorki, może to zasługa tłumacza, ale dla mnie Joe był tak drewniany, tak mało wiarygodny, że naprawdę zamiast wzbudzać grozę, wzbudzał raczej pusty śmiech i żal. I nie pomogło włożenie w jego głowę pierdyliona różnorakich wulgaryzmów, które w większości nijak mi tu nie pasowały, a jeszcze bardziej psuły tę powieść. Postać Joego nie przekonała mnie w żadnym stopniu. Nie jest ani nazbyt inteligenty (raczej wykreowany na postać na siłę przeintelektualizowaną), ani nazbyt sprytny. Ot, kiepsko napisana przez kobietę postać mężczyzny, która nie ma w sobie krzty autentyczności. Reszta postaci też zresztą szału nie robi. Może taki był zamiar, żeby wszyscy bohaterowie byli totalnie nijacy.

Sama fabuła też jest pełna dziur i nielogiczności. Absurdy naciągnięte do granic możliwości, tak mocno, że aż się to wszystko rozchodzi w szwach. Brak tu jakiegokolwiek napięcia, brak zaskoczenia, brak ciekawych zwrotów akcji, brak efektu wow. A wbrew temu, co powiedział o książce Kepnes sam Stephen King (choć szczerze powiedziawszy mocno w to powątpiewam) nie jest ona ani hipnotyzująca, ani przerażająca. Spokojnie, nie przyprawi was też o obiecane dreszcze. No chyba, że o dreszcze przyprawia was kiepska literatura.

Caroline Kepnes, Ty, Warszawa, Wydawnictwo W.A.B. 2019