Jakkolwiek źle to zabrzmi, ja naprawdę rzadko sięgam po gazety. Nie to, że mam coś przeciwko, po prostu na ogół szkoda mi i pieniędzy i czasu, prawda jest taka, że wolę poczytać książkę. Po przeczytaniu Tańczymy już tylko w Zaduszki, miałam jednak ogromną ochotę sięgnąć po wszystkie numery Wysokich Obcasów, Dużego Formatu i Tygodnika Powszechnego, w których ukazały się jakiekolwiek teksty Marii Hawranek i Szymona Opryszka. Tak dobrze mi się tę książkę czytało, tak mało mi jej było i tak bardzo żałuję, że te dwa nazwiska były mi dotąd nieznane. Od tej pory na pewno będę baczniej zwracać na nie uwagę.
Tańczymy już tylko w Zaduszki to piętnaście reportaży, będących efektem podróży autorów po Ameryce Południowej, a w szczególności Kolumbii, Peru, Meksyku, Ekwadorze, Boliwii, Wenezueli, Brazylii i Paragwaju. Będących efektem zatrzymywania się w miejscach, na które właściwie mało kto zwraca uwagę.
Dzięki autorom będziemy mieli okazję poznać niesamowitych ludzi, między innymi comendante Jasmin, zwaną przez podwładnych komendant Mewą – pierwszą kobietę w szeregach policji obywatelskiej w Meksyku, mającą za sobą niezbyt szczęśliwe dzieciństwo pod opieką bijącej ją matki; szamankę z peruwiańskiego miasteczka Chosica, która wszelkie choroby potrafi wyleczyć za pomocą świnek morskich, oraz Thomasa Jacoba, który w zakładzie karnym w Limie założył Project Pieta, dający więźniom nie tylko zajęcie, ale przede wszystkim szansę na utrzymanie rodziny poza kratami. Trafimy do kolonii menonitów, tworzących zamknięty krąg, w którym kazirodztwo jest na porządku dziennym, a za gwałty na uśpionych kobietach do pewnego momentu winiono je same oraz do kolumbijskiego miasta, w którym większość społeczeństwa we wczesnym wieku zapada na chorobę Alzheimera.
Maria Hawranek i Szymon Opryszek zabierają nas do niezwykłych miejsc, takich jak La Cienaga, wioska, w której pozostali już nieliczni i można powiedzieć najwytrwalsi, ale która jednak raz w roku zostaje rozbudzona do życia. Paradoksalnie to właśnie w tytułowe Zaduszki, kiedy na miejscowy cmentarz zjeżdżają się ludzie z okolicznych miasteczek, świętując i oddając cześć swoim zmarłym. Czy też do La Rinconada, najwyżej położonego miasta na świecie, w którym ludzie żyją na ogół bez wody i bez prądu, cierpiąc na zaburzenia systemu nerwowego i utrzymując się w przypadku mężczyzn z pracy kopalni, w przypadku kobiet zaś najczęściej z handlu własnym ciałem. W towarzystwie autorów odwiedzimy też kolumbijską Santa Cruz del Islote – najgęściej zaludnioną wyspę świata, której mieszkańcy nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że są tak liczni, czy Nashirę – ekowioskę, w której to kobiety rządzą twardą ręką.
Autorzy zatrzymują się w miejscach mało znanych, przystają przy z pozoru zwyczajnych ludziach, ale wyciągają z nich tak fascynujące historie, wywołujące w czytelniku tak wiele emocji, że nagle okazuje się, iż znaleźli najbardziej interesujących rozmówców i najbardziej niesamowite opowieści w całej Ameryce Południowej. Oczywiście nie wszystkie teksty poruszą nas równie mocno. Ja niektóre czytałam z wypiekami na twarzy, inne raczej z obojętnością, niemniej jednak wszystkie warto poznać, bo jako całość tworzą niesamowite wrażenie.
Maria Hawranek, Szymon Opryszek, Tańczymy już tylko w Zaduszki. Reportaże z Ameryki Łacińskiej, Kraków, Wydawnictwo Znak 2016