Filonka Bezogonka poznałam i pokochałam jeszcze jako dziecko, z niekłamaną przyjemnością wróciłam więc po latach do tej cudownej lektury. Niestety mój starutki egzemplarz gdzieś zginął i mam tylko nadzieję, że może znajdzie się kiedyś w czeluściach przepastnej piwnicy, byłoby miło jeszcze go zobaczyć, ale jeśli nie to tym bardziej cieszę się, że w moje ręce trafił ten egzemplarz pachnący jeszcze nowością, który z pewnością przekażę kiedyś własnym dzieciom.

PrzygodyFilonkaBezogonka

Filonek stracił ogonek, gdy miał zaledwie kilka dni życia, a odgryzł mu go duży, przebrzydły szczur, niemal większy od niego*. Ten mały defekt wywołał ogrom docinków ze strony innych kotów, ale nie przeszkodził bohaterowi Knutssona przed przeżyciem mnóstwa ciekawych przygód. Bo czy jakiś inny kotek jechał kiedyś pociągiem, wybrał się na rodzinny piknik, a przede wszystkim uratował swoją rodzinę przed pożarem?

Kotka Bezogonka pokochają z pewnością wszystkie dzieci, którym tylko rodzice pozwolą na jego poznanie. Jego przygody z pewnością rozbudzą dziecięcą ciekawość, a przy okazji to postać, która wzbudza ogromną sympatię, wywołuje miłość do tych czworonożnych milusińskich, ale też otwiera małe oczka na inność i może też w pewnym stopniu uczy, że wyśmiewanie tej inności wcale nie popłaca. Polecam ogromnie, to książka do której chce się wracać.

Gösta Knutsson, Przygody Filonka Bezogonka, Warszawa, Nasza Księgarnia 2015

s. 5