Ujmę to delikatnie – języki obce nie są moją najmocniejszą stroną. Choć przez całą szkołę (od podstawowej, poprzez gimnazjum, aż do liceum) uczyłam się niemieckiego, dziś pamiętam z niego jakieś pojedyncze słówka. I to raczej te najprostsze. Angielski towarzyszył mi aż do czasu studiów, ale nieużywany gdzieś zupełnie wyparował. Owszem, sporo jestem w stanie zrozumieć, ale żeby się z kimś dogadać? W życiu! Nie wspomnę już nawet o swobodnej rozmowie, bo o tym wspominać nawet nie warto… W obliczu tego wszystkiego, cieszę się przeogromnie, że Bąbel poznaje podstawy angielskiego już w przedszkolu i marzy mi się, by rozmowy w tym języku były dla niego tak naturalne jak po polsku. Cieszę się też, że powstają książki takie jak ta, dzięki którym nauka obcego języka może być jeszcze przyjemniejsza.

So many things/Tak wiele rzeczy to taki pierwszy słownik obrazkowy do nauki angielskiego, choć myślę, że dla młodszych dzieciaczków nada się i do nauki polskiego. Ilustracje w nieco starym stylu zapewne przypomną rodzicom ich własne pierwsze słowniczki i elementarze, więc poza zabawą połączona z nauka może to być także bardzo przyjemna podróż w czasie.

Całość została podzielona na 17 działów, a każdy z działów (poza bodajże dwoma) zajmuje jedną rozkładówkę i przedstawia niezliczoną ilość różnych rzeczy podpisanych zarówno po polsku, jak i po angielsku. Znajdziemy tu więc ubrania, zwierzęta, pojazdy, budowle, jedzenie oraz rzeczy, które możemy spotkać na targu, w supermarkecie, w ogrodzie, na plaży czy w szkole. Dzieci poznają angielskie nazwy przedmiotów codziennego użytku, jak choćby kubek, ołówek, plecak czy łóżko, ale też nazwy kwiatów czy ptaków, które dla mnie nawet po polsku były zupełnie obce (ot, choćby krogulec, warzęcha różowa, pełzacz czy cykoria podróżnik).

Wyszukiwanie poszczególnych przedmiotów, nazywanie ich po polsku i angielsku, zapamiętywanie różnych słówek i, uwierzcie, mnóstwo śmiechu – do tego wszystkiego posłuży nam książka Mayi Hanisch, która moim zdaniem stanowi doskonały dowód na to, że nauka przez zabawę, to zdecydowanie najlepsza nauka.

Maya Hanisch, Tak wiele rzeczy. So many things, Warszawa, Nasza Księgarnia 2020