Jeśli macie dzieci w podobnym wieku do mojego Bąbla, to na pewno o tym wiecie, ale całą resztę pragnę uświadomić: dziury w książkach to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Serio, jeśli będąc w księgarni i stojąc przed kilkoma półkami pełnymi absolutnie różnorodnej literatury dziecięcej, zastanawiacie się, co moglibyście wybrać dla rocznej siostrzenicy albo półtorarocznego synka przyjaciółki, celujcie w książeczki, które mają dziury. Duże, małe, nieważne. Dziury to zawsze dobry pomysł.
Dziś mam dla was trzy propozycje wchodzące w skład serii Akademia Mądrego Dziecka, którą wyjątkowo sobie upodobaliśmy i poza tym, co już mamy w domu koniecznie musimy kupić przynajmniej jeszcze jedną. Albo ze dwie. A właściwie najchętniej kupiłabym całą resztę, której nam brakuje, ale wiecie… nie można mieć wszystkiego czy coś w tym stylu.
Lisek i przyjaciele to rymowana historyjka o małym lisku, który bardzo pragnął zaprzyjaźnić się z krokodylem, ale za nic nie mógł go znaleźć. Podczas podróży w poszukiwaniu zielonego stwora spotyka jednak inne fascynujące zwierzątka: kota, z którym miło jest fikać, mruczeć i leniuchować, zmieniającego kolory kameleona, który okazuje się doskonałym towarzyszem do zabawy w chowanego, silnego i walecznego lwa, zajadającego marchewkę królika, pięknego motyla latającego nad łąkami oraz dwa tukany, nietoperza, niedźwiedzia, ogromnego słonia i morskie rybki.
Po jednej stronie książeczki znajdziemy wierszyki opowiadające o kolejnych przygodach małego Liska oraz jeden powtarzający się przez całą historię refren, po drugiej zaś rysunki spotykanych przez bohatera zwierząt z dziurami zamiast oczu.
Czyj to nocnik? to zabawna opowieść o zaginionym nocniku, z którego po kolei próbują korzystać różne zwierzątka. Świnka siada na nocniku, aby zrobić coś z nawyku, kotek siada na nocniku, chociaż wcale nie chce siku, lisek przerywa zabawę, by szybko załatwić sprawę, zaś Słonita Rita daje słowo, że to sama przyjemność robić na nocniku to i owo. Na końcu poznajemy zaś właścicielkę nocnika przekonującą, że małe zuchy z pewnością nie siusiają już do pieluchy.
Podobnie jak w poprzedniej książeczce, także i tutaj jedną stronę zajmuje rymowany wierszyk, drugą zaś obrazki, w których główną rolę gra tytułowy nocnik z coraz bardziej zmniejszającą się dziurą. Myślę, że to będzie doskonała propozycja dla wszystkich dzieci i ich rodziców, którzy powoli przygotowują się lub są w trakcie pożegnania z pieluszką.
Moim (i Bąbla chyba też) faworytem pozostaje jednak wciąż i niezmiennie książeczka, którą mieliśmy jako pierwszą, to znaczy Jeden, dwa, trzy… pomagająca maluchom w nauce liczenia. Nie ma tu już więc tylko jednej dziurki, do której można wkładać paluchy, ale na każdej kolejnej stronie znajdziemy o jedną dziurkę więcej. Na kolejnych stronach spotkamy między innymi dwa tukany, których dzioby stanowią wielkie ozdoby, cztery papugi prowadzące spór o to, która ma więcej piór, siedem kurcząt pytających kwoki czy będą latały jak białe obłoki czy też osiem myszek dziwiących się szczerze po co tyle dziur jest w szwajcarskim serze.
Rymowanki rymowankami, zwierzątka zwierzątkami i niby ich pokazywanie jest całkiem fajne, ale mam wrażenie, że znacznie większą frajdę sprawia mojemu dziecku, to że mama głośno liczy, a on może wciskać paluszki w poszczególne dziury. Albo machać paluchem z jednej strony na drugą. I choć póki co na każdą inną cyfrę macha tylko potulnie głową, bo wszystkiego wiecznie i niezmiennie jest dokładnie tsy!, to mam nadzieję, że z pomocą Zbigniewa Dmitrocy liczenie będzie szło nam coraz sprawniej.
Aha! Prawie bym zapomniała! Wszystkie książeczki są dość małego formatu, idealnie dopasowującego się do dziecięcych, małych rączek, a strony są kartonowe, więc przeżyją niejedno spotkanie z najmłodszymi. Nawet tymi, którzy zamiast książki czytać, wciąż wolą je jeść.
Zbigniew Dmitroca, Lisek i przyjaciele, Warszawa, Egmont Polska Sp. z o.o. 2018
Zbigniew Dmitroca, Czyj to nocnik?, Warszawa, Egmont Polska Sp. z o.o. 2018
Zbigniew Dmitroca, Jeden, dwa, trzy…, Warszawa, Egmont Polska Sp. z o.o. 2016