Przy okazji ostatniej książki Anny Starmach pisałam o tym, że bardzo lubię jej publikacje i często z nich korzystam, wiadomo więc było, że Lekkości nie mogłoby zabraknąć w mojej biblioteczce. Jednak powiem szczerze, że nie czuję się do końca usatysfakcjonowana.

Lekkosc

Tym razem do napisania książki Anna Starmach zaprosiła swoją trenerkę Marię Kruczek, dzięki czemu powstała publikacja nie tylko kulinarna, ale i treningowa. Lekkość podzielono więc nie według rodzajów potraw (tak jak w poprzednich książkach słodkie/słone), ale według pięciu tygodni, po których, stosując zalecenia autorek, powinnyśmy poczuć się lepiej i lżej we własnym ciele. Zestawy ćwiczeń dostosowane są do poziomu zaawansowania, tzn. w pierwszym tygodniu zaczynamy od tych najłatwiejszych z mniejszą ilością powtórzeń, aby wkrótce niemal dzień po dniu przechodzić do tych coraz trudniejszych. Inaczej jest z przepisami, tutaj, mam wrażenie, panuje totalny misz-masz, dzięki czemu stosując się do planu treningowego Starmach i Kruczek możemy je sobie dowolnie mieszać, by dzięki temu nie wpadać w jedzeniową rutynę.

Czy jestem zadowolona? Szczerze mówiąc nie wiem. Nie jestem ani zadowolona, ani nie zniechęcam do sięgnięcia po tę książkę, mam wręcz wrażenie, że nie ja jestem odpowiednim jej odbiorcą. Nie interesowały mnie zamieszczone w Lekkości ćwiczenia, choć te opisane są dokładnie, a jednak prosto, a w dodatku zilustrowane, więc nie wykluczam, że kiedyś w przypływie pełnej motywacji być może z nich skorzystam. Póki co jednak motywacji mi brak, a w książce duetu Starmach i Kruczek skupiałam się raczej na przepisach. A tych, no cóż, niby łącznie jest 60, ale mi tak jakoś mało, bo dużo tu rzeczy, które mogą stanowić ciekawe dodatki, ale raczej się nimi nie najemy (choć może o to chodzi w byciu fit, by się przypadkiem nie najadać). Choć znalazłam parę inspirujących przepisów (placuszki ze szpinakiem, zupa kalafiorowa z serem pleśniowym, zupa z pieczonych warzyw z kurczakiem, łosoś marynowany z limonką i awokado, zupa bardzo zielona czy krewetki na ostro), to jednak jak dla mnie za dużo w tej książce przekąsek, a za mało konkretów. Zdecydowanie wolałabym dostać więcej propozycji obiadowych niż bzdetów typu jajko smażone w papryce, sos tzatziki, serowe kulki, pastę jajeczną czy warzywne paluszki (marchewka, ogórek i seler naciowy pokrojone w słupki i maczane w sosie czosnkowym).

Niemniej jednak choć sama nie czuję się przekonana, to jestem pewna, że Lekkość znajdzie również grono w pełni zadowolonych odbiorców.

Anna Starmach, Maria Kruczek, Lekkość. Chudnij pysznie, Kraków, Wydawnictwo Znak Literanova 2015