Absolutnie nie jestem żadną specjalistką, jeśli chodzi o kolorowanie, tym bardziej, że maziam sobie raczej dla przyjemności i wyciszenia umysłu niż dla pobudzenia kreatywności i artystycznej strony mojej duszy (której chyba zresztą nie mam), ale gdybym miała komuś polecić jakiekolwiek kolorowanki, to mój wybór z całą pewnością padłby na którąś z tych wydanych przez Naszą Księgarnię. Wahałabym się tylko czy lepiej wybrać cudowne Między kreskami czy jednak totalnie rozluźniającą i wprowadzającą w dobry nastrój Motylą nogę.
Dla mnie Motyla Noga jest przede wszystkim bardzo wygodna w kolorowaniu, bo posiada wszystko to, co lubię i wszystko to, co moim zdaniem tę czynność ułatwia, czyli twardą, kartonową podkładkę, sprawiającą, że można kolorować dosłownie wszędzie, grubszy papier, przez który nie przebije na drugą stronę ani żaden flamaster, ani cienkopis ani inny dowolny maziak, a nawet jeśli coś by już przebiło, to ilustracje Anity Garboś zostały zadrukowane jednostronnie, więc tak czy siak… można bazgrać wszystkim na zdrowie, do woli i bez obaw, że zniszczycie coś, co znajduje się na następnej stronie.
To jednak co najlepsze w Motylej Nodze, to same rysunki, a właściwie nawet pal licho te rysunki, bo najlepsze są hasła, które się przy nich pojawiają. Przede wszystkim, razem z mężem, uśmialiśmy się już przy samym przeglądaniu stron, na których znalazły się przekleństwa w wersji light. Naprawdę nie trzeba od razu brać się za kolorowanie, bo urocze hasełka takie jak motyla noga, jasny gwint, ożesz ty, orzeszku i nasz absolutny faworyt, czyli niech to dunder świśnie!, z całą pewnością sprawią, że na waszej twarzy pojawi się szeroki uśmiech, a złość, która nam się przez cały dzień nagromadziła, nagle gdzieś uleci. A potem do pary z tym uśmiechem, wystarczy już tylko kilka kredek lub flamastrów i… relax, take it easy!
Anita Graboś, Motyla Noga, Warszawa, Nasza Księgarnia 2016