Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale dotąd byłam przekonana, że w serii Gorzka Czekolada wydawane są wyłącznie kryminały. Teraz wiem już, że nie tylko. Ba! Obiecuję sobie, że będę zwracać znacznie większą uwagę na tytuły, które się w niej ukazują. Im szybciej idę, tym jestem mniejsza okazała się książką naprawdę wartą uwagi i byłoby żal, gdybym ją przegapiła.

Mathea Martisen to starsza pani, która wiodła dość spokojne życie. Spokojne na tyle, że nie dorobiła się paczki przyjaciół, ani nawet bliższych znajomych, nie przeżyła nic szczególnie fascynującego, nie zrobiła nic, czym mogłaby zasłużyć na zapamiętanie jej choć przez kilka osób. Właściwie, jeśli mam być całkiem szczera, to większość swoich dni Mathea spędziła we własnym mieszkaniu w towarzystwie jedynego człowieka, któremu kiedykolwiek pozwoliła na bliskość – męża. Teraz, po śmierci Epsilona, Mathea nie tylko czuje się ogromnie samotna, ale powoli uświadamia sobie nieuchronność własnego końca i ogromnie chciałaby, by ktokolwiek o niej pamiętał, gdy jej już nie będzie. I by ktoś ją zauważył, dopóki jeszcze jest. A będzie to o tyle problematyczne, że kontakty międzyludzkie sprawiają Mathei ogromną trudność, a skoro przez całe życie udawało jej się przemknąć niezauważoną, to co zrobić, by zauważono ją właśnie teraz? 

Cała opowieść Mathei, bo to ona jest tu główną bohaterką i jednocześnie narratorką, podszyta jest humorem, a niejedna z opisanych sytuacji sprawiła, że wybuchnęłam głośnym śmiechem. Ale w tym wszystkim nie można pominąć ukrytej pomiędzy wersami swego rodzaju melancholii i… odrobiny goryczki. Nazwa serii naprawdę nie mogłaby być w tym przypadku lepsza. Gorzka czekolada idealnie oddaje charakter powieści Skomsvold. Autorka jednocześnie dostarcza czytelnikowi ogrom przyjemności, tej czekoladowej słodyczy, ale zostawia także odrobinę gorzkiego posmaku w postaci zwrócenia uwagi na problem starości, stawania się niewidzialnym, obojętności wobec nie tylko osób starszych, ale drugiego człowieka w ogóle.

Bo mam wrażenie, że ta niewidzialność, o której pisze Skomsvold nie dotyczy tylko ludzi starszych. Zapadła mi mocno w pamięć scena w sklepie, kiedy robiąca zakupy Mathea obsługiwana jest z tak ogromną obojętnością, że po wyjściu ze sklepu stwierdza: Gdybym pięć minut później została uprowadzona, chłopak z kasy powiedziałby policji, która pokazałaby mu moje zdjęcie, że nigdy mnie nie widział.* Wielokrotnie sama czułam się w ten sposób, ze wstydem też muszę przyznać, że wielokrotnie sama w ten sposób obsługiwałam klientów i mam wrażenie, że coraz mniej kogokolwiek to jeszcze zadziwia. W biegu za pieniędzmi, za realizowaniem zachcianek, za własnym szczęściem, za kolejnymi celami, zanika w nas pewna wrażliwość na drugiego człowieka. Im szybciej idziemy, tym jesteśmy mniejsi. Więc może czasem warto zwyczajnie zwolnić?

Kjersti Annesdatter Skomsvold, Im szybciej idę, tym jestem mniejsza, Poznań, Media Rodzina 2014

*s. 18