Fabuła Teraz i zawsze jest prosta jak drut. Maia umiera na raka, zostawiając w żałobie zrozpaczonego męża i kilkuletniego synka. Los daje jej jednak drugą szansę, dzięki której może na chwilę odrodzić się w ciele Judy i z pomocą Barneya, uroczego labradora, pomóc swej rodzinie ułożyć sobie życie bez niej. 

Prościej być nie może, prawda? Właściwie od początku będziemy wiedzieli jak się wszystko skończy i niby nie bardzo jest sens brnąć w to dalej, a jednak… Jednak lubię takie czytadła. Nie mogłabym ich pewnie czytać raz za razem, ale od czasu do czasu na leniwy, niewymagający nadmiernej pracy szarych komórek, wieczór sprawdzają się idealnie. Są przewidywalne, no jasne, trochę naiwne, proste do bólu, ale w swej prostocie też w jakiś sposób urocze.

Teraz i zawsze to banalna, ale jednocześnie bardzo przyjemna w odbiorze powieść o stracie i godzeniu się z nią, tęsknocie i miłości oraz odbudowywaniu własnego życia bez tych, których kochamy, bez których nie potrafilibyśmy sobie tego życia wyobrazić i którzy, przynajmniej w naszym przekonaniu, mieli być przy nas na zawsze.

Carolyn Egan, Teraz i zawsze, Kraków, Znak 2013.