O filmie dowiedziałam się na blogu wykredowanej. Potrzebowałam czegoś lekkiego, więc film idealnie wpasował się w mój nastrój. Opowiada o Abby (Brittany Murprhy), dziewczynie, która przyjechała do Tokio za chłopakiem, a która została na lodzie, zupełnie sama w obcym mieści, nie znająca języka i bez pracy. Nie chcąc wracać do rodzinnego domu za to chcąc odnaleźć sensu życia, który właśnie gdzieś zgubiła, trafia do restauracji prowadzonej przez małżeństwo Japończyków, gdzie postanawia za wszelką cenę nauczyć się gotować ramen. Zadanie to trudne, a tym trudniejsze, że Abby ni ząb nie rozumie swego szefa i nauczyciela, Maezumiego (Toshiyuki Nishida). Zresztą działa to także w drugą stronę. Tak więc kłócą się bezustannie, każde przekonane o swojej racji, ale jak przychodzi co do czego to potrafią się też porozumieć bez słów.

Dobry film, naprawdę dobry. Świetnie pokazane różnice kulturowe, świetne dialogi, momenty śmiechu i momenty wzruszeń, czyli wszystko co film mieć powinien. Momentami co prawda trochę wiało nudą, ale na szczęście nie trwało to zbyt długo i nie zepsuło aż tak bardzo ogólnego wrażenia. Na szczęście.

Ocena: 4/6