Jak wyglądała ostatnia droga Jezusa? Co wtedy czuł? O czym myślał? Czy żałował czegokolwiek? A może zastanawiał się, jakby to było, gdyby w pewnych, kluczowych momentach swojego życia, zdecydował się na nieco inne rozwiązania? Czy wszystko co napotkał na swojej drodze było z góry ustalone? Czy cokolwiek było zależne od Niego?

Jak to u Nothomb bywa, tak i Pragnienie jest bardzo krótkie, oszczędne w słowa, a jednak zawiera się w nim wszystko. Cała historia ostatniej drogi i śmierci Jezusa na krzyżu, cały ten ból, powolna rezygnacja i marzenie o tym, by wszystko dobiegło już końca. Niezrozumienie, pretensje do Boga, wspomnienie dotychczasowego życia, pogodzenie z losem – to wszystko, co czułby, co mógłby czuć każdy inny człowiek na jego miejscu. I tytułowe pragnienie tak wielkie, wszechogarniające, że ciężko wręcz ująć je w słowa, a jednak… jej się udało.
Gdy byłem młodszy, cieszyło mnie, że zostałem wybrany. Teraz nie czuję już tego głodu, został nasycony. Wolałbym odnaleźć błogą anonimowość, to, co niesłusznie zwie się banalnością. A przecież nie ma nic bardziej niezwykłego niż zwyczajne życie. Lubię codzienność. Jej powtarzalność pozwala zgłębić olśnienia dnia i nocy: jedzenie chleba wyjętego z pieca, chodzenie boso po ziemi jeszcze nasączonej rosą, oddychanie pełną piersią, leżenie obok ukochanej kobiety – jak można chcieć czegoś innego?
To życie także kończy się śmiercią. Sądzę jednak, że śmierć jest zupełnie inna, kiedy jest dziełem wieku: odchodzimy wśród swoich bliskich, to musi przypominać zasypianie. Gdybym mógł uniknąć zapowiedzianej przemocy, nie prosiłbym o nic więcej.*
Bałam się nieco, że autorka w którymś momencie przesadzi, że pójdzie o krok za daleko albo zahaczając o śmieszność, albo wkraczając w bluźnierczy ton. Były to obawy zupełnie niepotrzebne – choć Nothomb uczłowieczyła Jezusa do granic możliwości, w żadnym momencie nie przesadziła. Trzymając się wydarzeń opisanych w Ewangeliach, wiernie odtwarza nie tylko ostatnią drogę Jezusa, ale i część epizodów z jego wcześniejszego życia, jak chociażby moment poznania Marii Magdaleny, czy cud przemiany wody w wino na ślubie w Kanie. Bawi się chwilami tym, co dobrze znamy, puszczając oko do czytelnika i podważając to, co o emocjach bożego syna, napisali poszczególni ewangeliści (zwłaszcza Jan).
Choć przy tak delikatnym temacie ryzyko jest ogromne, to jednak udało się Nothomb opisać tę historię tak, by w żadnym momencie nie przekroczyć granic dobrego smaku, dzięki czemu Pragnienie staje się książką uniwersalną, taką, którą z czystym sumieniem mogę polecić zarówno osobom głęboko wierzącym, jak i tym, dla których śmierć i zmartwychwstanie Jezusa można włożyć między bajki.
Amélie Nothomb, Pragnienie, Kraków, Wydawnictwo Literackie 2020
*s. 54