Wiecie już, że na punkcie książek kucharskich mam małego fisia. Chętnie sięgam po nowe inspiracje, chętnie wypróbowuje nowe przepisy, a ponieważ śniadania ciągle należą do moich słabych stron, bo wciąż i wciąż brakuje mi na nie pomysłów, tym bardziej, że ja jestem fanką śniadań na słodko, a mój mąż raczej niekoniecznie, więc z ogromną ciekawością i nadzieją sięgnęłam po najnowszą publikację Beaty Pawlikowskiej Śniadania świata. I powiem szczerze, że to nie do końca to, czego szukałam.
Śniadania świata zawierają co prawda przepisy autorki, ale to też w dużej mierze wspomnienia z jej podróży związane z pierwszym, ponoć najważniejszym posiłkiem dnia.
Przepisy umieszczone są pomiędzy wspomnieniami autorki, a wśród nich znajdziemy kilka propozycji ciastek śniadaniowych (placek żytni ze śliwkami, jaglane ciastka cytrynowe, ciasteczka czekoladowe), owsianek (z jabłkami i cynamonem, z borówkami, migdałowa z rodzynkami czy też z nasionami dyni i figami), placków śniadaniowych (burrito z hummusem, placki z czerwonego ryżu z owocami, bananowe z amarantusem czy też owsiane z cynamonem), śniadania z kaszy gryczanej (kasza gryczana z kremem owocowym, kasza gryczana z rodzynkami i borówkami), jaglanej (jaglanka z fasolką i prażonymi migdałami, jaglanka z sosem z mango, jaglanka z truskawkami) oraz quinoa (quinoa z sosem bananowym, quinoa z brokułami i orzechami). Znajdziemy tu też kilka propozycji śniadaniowych muesli (muesli na gorąco, muesli podróżne, musli z owocami i miodem) oraz śniadań z ryżem w roli głównej (brązowy ryż z bakaliami, czarny ryż z brzoskwiniami i migdałami, czerwony ryż z jagodami i bananem). Beata Pawlikowska proponuje też wczorajsze curry z cukinii i ciecierzycy, sałatę z awokado z pomarańczami czy frytki z batatów.
Właściwie nie do końca podoba mi się podejście autorki do kwestii śniadań, a konkretnie krytyka śniadań, które bardzo często sami sobie serwujemy, to znaczy na przykład standardowych kanapek ze zwykłego chleba czy świeżych, pszennych bułeczek. Jako, że nie zauważyłam u siebie żadnych przeciwwskazań do przyjmowania pszenicy w jakiejkolwiek postaci, to okropnie mierzi mnie ta cała afera wokół tego zboża. Jakby wszyscy nagle cierpieli na celiakię. Dobrze, że autorka pokazuje różne rodzaje śniadań, fantastycznie, że podaje własne propozycje, ale jakiejkolwiek krytyce jestem zdecydowanie przeciwna. Niech każdy je, to, co lubi i to, co mu odpowiada. Przy czym do mnie jedzenie na śniadanie obiadu z dnia poprzedniego raczej nie przemawia.
Książka jest pięknie wydana, pełna zdjęć i naprawdę przeogromnie zazdroszczę autorce odwiedzenia tylu miejsc i spróbowania tylu śniadań. Z pewnością wykorzystam też kilka przepisów zamieszczonych w książce, ale zachwycać się nie będę, bo mimo szczerych chęci jakoś nie wyobrażam sobie zaserwowania z rana frytek ze słodkich ziemniaków, empanady czy też… bobu z kukurydzą (która to propozycja wywołała uśmiech na ustach chyba wszystkich członków mojej rodziny).
Beata Pawlikowska, Śniadania świata, Warszawa, Edipresse Książki 2018