Moje pierwsze spotkanie z prozą Marca Levy’ego okazało się bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Naprawdę nie spodziewałam się, że Gdzie jesteś?, cieniutka książeczka z niepozorną okładką, tak mnie wciągnie, że bohaterowie okażą się tak ludzcy, że ich losy wzbudzą we mnie tyle emocji, że będę im współczuć i ich dopingować. Ogromnie miła niespodzianka.
…kochać to nie znaczy rezygnować ze swojej wolności, to znaczy nadać jej kierunek*.
Filip i Susan. Ona i On. Znają się od dziecka, kochają całym sercem, stali się dla siebie wszystkim, wtedy, gdy ona wszystko straciła. Wydawałoby się, że nic nie będzie w stanie ich rozdzielić. Nigdy. A jednak… gdy nadarza się okazja, ona podejmuje decyzję, której konsekwencji nie da się cofnąć. Susan wyjeżdża na akcję humanitarną do Hondurasu. To tylko krótkie rozstanie, tylko kilkanaście miesięcy, gdy nie będą się widzieć, kilkadziesiąt tygodni, gdy jedynym kontaktem będą listy, pisane coraz rzadziej… Dni, które niebezpiecznie zaczną się wydłużać.
Nie ma gorszej samotności niż ta, którą przeżywa się we dwoje**.
Gdzie jesteś? to historia miłości, tej pierwszej, prawdziwej, gorącej i nieprzemijającej. Ale to jednocześnie opowieść o dwójce ludzi, którzy szukają swojego miejsca, których drogi w pewnym momencie się rozchodzą, którzy nie potrafią już wrócić na wspólną ścieżkę. To historia związku, w którym ciężko jest żyć bez siebie, ale ze sobą chyba jeszcze ciężej. Wielka miłość oparta na ideałach, która nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością. Marc Levy pokazuje katastrofalne skutki niszczących sił natury, zaangażowanie w akcję humanitarną, które staje się w zasadzie pewną formą ucieczki od własnego życia, poszukiwanie własnej drogi, gdy ciężko jest zapomnieć o przeszłości. Jego bohaterowie są żywi, złożeni, a ich historie wywołują w czytelniku multum różnorodnych emocji.
Marc Levy, Gdzie jesteś?, Warszawa, MUZA SA 2002
*s. 89
**s. 175