No tak, tak się ostatnio zachwyciłam Jachimkiem w wersji audio, że obawiam się, że niedługo znajdzie się tutaj więcej notek o książkach przeze mnie przesłuchanych niż przeczytanych. Oczywiście, piszę to z lekkim przymrużeniem oka, ale to takie cudowne, gdy bawię się z Sofi, a w tle leci książka, gdy idę chodnikiem… gdziekolwiek, może i na koniec świata, a w uszach mam książkę, gdy jadę zatłoczonym tramwajem, w którym za nic w świecie nie byłabym w stanie wyciągnąć żadnej powieści, a mogę tylko wsadzić słuchawki w uszy i już, już jestem gdzie indziej.
Tym razem wybór padł na Tylko dla dziewcząt Magdaleny Samozwaniec. To akurat dosyć krótka książka, trwa zaledwie niecałe sześć godzin, więc przesłuchałam ją sobie dosłownie wczoraj, w całości, naraz. Piszę o tym nie bez powodu, bo tyle czasu to może być zarówno mało, jak i dużo. Dużo, gdy lektor jest nudny, czyta nieciekawie i monotonnie i nie wiadomo czy bardziej męczy siebie czy słuchacza. Annie Szawiel udało się tego jakoś uniknąć i okazało się, że słuchałam jej z ogromną przyjemnością, choć teraz trochę się zastanawiam, czy to nie przypadkiem zasługa samej treści, bo ta jest naprawdę… rozbrajająca.
Tylko dla dziewcząt to zbiór felietonów, po raz pierwszy wydany prawie pięćdziesiąt lat temu. I choć wydawać by się mogło, że przez upływ czasu straciły mocno na swojej aktualności, to okazuje się, że pewne postawy czy zachowania obecne są w naszym życiu po dziś dzień i, jeśli mam być szczera, jeszcze długo się nie zmienią.
No bo co by nie mówić, nadal osiemnasto- i dziewiętnastolatki wychodzą za mąż, jakby groziło im staropanieństwo, przez co ja czuje się czasem taka okropnie stara. Nadal wszystko robimy byle szybko, mam wrażenie, że nawet byle szybciej niż te kilkanaście lat temu. Szybki ślub, szybkie dziecko, szybki rozwód. Nadal rodzice chcą dla swoich córek jak najlepiej. Sprawdzają przyszłego zięcia pod każdym względem, sprawiając, że przy niedzielnym obiedzie poci się cały ze stresu i kpią sobie w możliwie delikatny sposób, z tych, którzy im nie odpowiadają. Tyle dobrze, że narzeczony na pewno nie ucieknie już przed nami tylko dlatego, że nie mamy odpowiedniego posagu…
Samozwaniec pisze z niezwykłą lekkością (a może to Szawiel tak czyta?) i ironią, która szalenie mi się podobała. Już pierwsze dźwięki doprowadziły mnie do parsknięcia śmiechem, gdy oświadczono mi, że w modlitwach starozakonnych wyraźnie widnieje fragment: dziękuję Ci panie Boże, żeś mnie nie stworzył kobietą. Ja dziękuję, żeś mnie kobietą stworzył, bo dzięki temu mogę się śmiać z własnych wad i słabości, tak charakterystycznych właśnie dla płci pięknej. Dalej jest już tylko lepiej, bo tekstami typu: wszystkie trzy mają jamy oczne, czyli oczy tak zamalowane ciemnym tuszem, że nie widać dokładnie jakiego są koloru; gdy jesteś smutna bez powodu, zakochaj się nieszczęśliwie, poczujesz się lekka i wesoła; idź przez życie z podniesionym czołem, ale nie zadartym nosem czy moim zdecydowanym faworytem: kobiety zwykle całują się na powitanie, ponieważ nie mogą się ugryźć autorka sypie, jak z rękawa. Szkoda tylko, że nadal nie doczekałyśmy się męża elektronowego, do kupienia na raty, który nie będzie się czepiał o byle co lub mebli po pijanemu.
Jeśli chcesz wiedzieć jak zdobyć męża (wystrzegać się mamisynków, pilnować przed teściową, a także obserwować wybranka także z tyłu, bo może się okazać, że nogi proste z przodu, z tyłu okażą się całkowicie krzywe!) i co zrobić, a raczej czego nie robić, żeby wybranek serca od Ciebie nie uciekł, jeśli chcesz się przekonać czy prawdziwa przyjaźń między kobietami istnieje i poznać zalety, jakimi powinna charakteryzować się dziewica, to ja serdecznie zachęcam do sięgnięcia po Tylko dla dziewcząt, niezależnie w jakieś wersji.
Ach i zapomniałabym! Mimo tytułu zachęcam do sięgnięcia po książkę także kobiety dojrzałe, już zamężne, jak i kochanym panów, bo choć rady są tylko dla dziewcząt to śmiech jest przecież dla każdego!
***
A jeśli chcielibyście posłuchać tej książki to serdecznie zachęcam do zgłaszania się po nią notkę niżej.
Magdalena Samozwaniec, Tylko dla dziewcząt, Warszawa, Wydawnictwo W.A.B. 2012.
czyta: Anna Szawiel
czas trwania: 05:30:00
Wszystkie cytaty były spisywane ze słuchu, mogą więc nieznacznie różnic się od oryginały